poniedziałek, 5 września 2016

Dzień 1750.

Wiele się zmieniło.
     Zmęczona wyjechałam na Ukrainę by odpocząć. Dwa dni później dowiedziałam się, że Agniesia znów została zabrana, trafiła do rodziny zastępczej. Nie potrafię sobie wybaczyć, że nie przyjechałam, odwlekałam spotkanie. Prosiła, mówiła, że pójdziemy na basen, bym się pośpieszyła. Czuję się winna, może gdybym była z nią zostałaby, a teraz widzimy się tylko raz w tygodniu przez godzinę. Kocham ją bardzo mocno, płaczę za każdym razem gdy pomyślę co takie małe dziecko musi przechodzić. Krzyczała że chce do domu, do tatusia, że się boi, kocha nas i bardzo tęskni. Ma tylko 3 latka, a przeżyła zbyt dużo i rozumie sprawy o których nie powinna wiedzieć.

Jestem dumna z mojej mamy, że się nie poddaje. Szuka dobrego prawnika, który pomoże wygrać sprawę, mnie zmotywowała do podjęcia studiów. Pytała po znajomych, jeździła ze mną, aż w końcu zostałam przyjęta na administrację w mieście obok.

Zamieszkałam u niej w Rybniku. Z Matysiem, który rzucił pracę, zerwał kontakt z rodziną. A wszystko dlatego, że jedyne co w życiu widzą to pieniądze. Zostałam wyzwana od dziwek, bo przychodziłam na noc do swojego chłopaka z którym jestem pięć lat. Przez to, że nie znalazłam pracy. Bo tylko on zarabia. Aha. A parę miesięcy temu byłam dla jego matki bóstwem,

Ostatecznie wyszło tak, że pofurałam sobie trochę, poćpałam dopa spotkałam się w końcu z Bartkiem, moją wielką miłością. ;) Nie żałuję, czekałam wiele lat na ten moment.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz