wtorek, 18 lipca 2017

Dzień 2065.

Znów postawiono mnie przed jednym z najważniejszych wyborów w moim życiu. Wiadome, że powinnam postawić na swoim, zacząć robić co chcę, rozwijać się, troszczyć o siebie. Jednak nie potrafię. Nie potrafię do tego dążyć bez osoby przy mym boku.
Stałam się chorobliwie zazdrosna o kogoś kto bez wahania zostawił mnie pod opiekę facetowi, którego nie znam. Prosiłam, tłumaczyłam, że nie chcę. Że się boję. Mimo to wyjechał na Ukrainę. Z jednej strony nie żałuję, spędziłam wspaniałe chwile z kimś kto prawdopodobnie jest moją bratnią duszyczką. Z drugiej przeklinam siebie, że dałam się omamić zauroczeniu, kilku ciepłym słowom; nie zważając na zawalający się związek szukałam rozpaczliwie ukojenia. Byłam doprowadzona do takiego stanu, że nie chciałam być z Matim, brzydziłam się nim i jego zalotom do dziewczyn, które stały się dla Niego ważniejsze niż ja. Przyjaciele uznali, że ten chory związek powinien dawno się zakończyć. Jednak, gdy zobaczyłam go w progu pękło we mnie wszystko. Świadoma nie mogłam pozwolić mu ot tak wziąć swoich rzeczy, by wyszedł. Kocham go, a miłość jest dla mnie najważniejsza w życiu. Jestem w stanie wybaczyć wszystko, to, że zostawił mnie na parę nocy samą, by wypić z koleżankami namawiającymi go na spotkania. Boli ale znoszę, tłumię w środku.

Dałam szansę, jedynym warunkiem jest zerwanie kontaktu z dziewczynami i abstynencja. Podczas mojego urlopu zdarzyły się incydenty przez które obawiałam się o życie. Groził śmiercią, zachowywał się jak naćpany. Mówił, że lubi zapach trupów zgrzytał zębami, nie panował nad szczękościskiem, a oczy prawie mu wyszły z powiek. Pierwszy raz widziałam takie zachowanie po alkoholu.

Dziś, gdy byłam w pracy wypił podobno pięć piw. Boję się być z nim sama w domu kiedy jest pod wpływem. Chcę mu pomóc, by wyszedł z tego, zaczął dostrzegać priorytety. Wiem, że będzie to trudna droga ale dam z siebie wszystko, bo jest to zagubiona osóbka, której warto pomóc.

Dzięki niemu zerwałam z dawnymi nałogami, pokazał swą siłę i cierpliwość. Podziwiam, mam ciężki charakter ale determinacja i uczucia go poprowadziły.

Teraz moja kolej.
Wet za wet.


PS. Ostatnio po jaraniu miałam takiego bad tripa, że po tygodniu nadal boję się zasypiać.
PS2. Mam szczeniaczka! Lexis się nazywa, po koledze. :)
PS3. Wiewiór wyjechał do siebie. Szkoda, bardzo się do niego przyzwyczaiłam, brakuje mi go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz