niedziela, 30 lipca 2017

Dzień 2077.

Cóż znów pisać. Kolejny 28.07. Urodziny Grzegorza, mamy.. Polecieli w balet na dwa tygodnie, choć mieli szczęście, że Bubu była wtedy na wakacjach z dziadkiem. Jednak kuratorce to nie wystarczyło, w końcu rodzice powinni zajmować się dzieckiem, a nie rodzina, nawet ja, siostra. Ukrywali się przez tydzień u sąsiada i u nas. Rżnęłam głupa, że nie wiem o co chodzi, że mama wyjechała do Krakowa na pogrzeb, a  ojczym chodzi do pracy. Wydało się, że to kłamstwo. Notorycznie do mnie dzwoniono od samego rana, aż do nocy. W końcu zabrali Agniesię. Do tej samej rodziny, pod pretekstem, że nie może być pod opieką starszej, "schorowanej" osoby. Jak dla mnie to zwykła wymówka, bo szkoda im niezwykłego dziecka, a przeprowadzki i "wakacje" odbijają się na jej psychice. Dziwne, że nie zabrali mnie ani połowy osiedla, gdy bywało znacznie gorzej. Uwzięli się na te dziecko, bo jest śliczna i inteligenta, a nie chcę by była rzucana z kąta w kąt. Jest to trudne w moim wieku wychowywać dziecko, ale nie pozwolę, by była daleko od nas. Chcę by ten koszmar zniknął z jej życia, jednak jestem zbyt młoda na macierzyństwo. To moja siostra, chcę by miała jak najlepiej, dopilnuję tego.

Warunkiem jest abstynencja, naloty kuratorów i opieki wymagają tego. Matyś ma tendencję większą niż ja, dziś awanturował się z moją mamą i ojczymem przez to, że zabrałam mu kieliszki. Twierdził,  że go nie doceniam, nie szanuję. Nie mając gwarancji nie mogę jej przygarnąć pod swoją opiekę.

Wiem, że to kosztuje wiele wyrzeczeń ale kocham ją z całego serca mimo iż tego nie okazuję.
Nie zasłużyła na to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz