środa, 17 stycznia 2018

Dzień 2248.

Odjebało mi. Naprawdę. Chyba zbyt bardzo wmawiałam sobie, że wszystko jest tak jak być powinno, że jest dobrze. Nie powinnam pić, by tłumić emocje ale czasem tak po prostu jest łatwiej aniżeli starać się poskładać myśli, by wypowiedzieć jedno i tak nie mające sensu ani znaczenia zdanie. Wszystko się skumulowało. Ryczałam, cięłam się i piłam na zmianę przez 9 godzin. Sama już nie wiem czy ze złości, smutku, tęsknoty, nienawiści a może miłości. Chyba wszystko na raz.

Niszczenie tego co posiadam opanowałam do perfekcji, przez swoją niestabilność tracę ludzi na których mi zależy, którym mogłam, wręcz powinnam służyć najlepiej jak potrafię, by czuli przy mnie to czego nie da im nikt inny. Wróć. Gdybym tylko nie odmówiła pomocy, którą mi ofiarowano byliby przy mnie. No tak, to przecież oczywiste. Jestem żałosna. Chcę dawać szczęście, staram się jak mogę, temu nie chcę obarczać swoimi problemami i czasem pęka we mnie wszystko.. Wiem, że to zachowanie poniżej wszelkiej krytyki, może gdybym po prostu się przytuliła, nie prosząc i nie pytając byłoby inaczej.

Ciężko mi zapomnieć, choć z dnia na dzień czułam się lepiej wciąż żyłam wspomnieniami, które są zbyt wyraziste, by je wymazać. Najgorsze jest rozdrapywanie ran, które nawet nie zdążyły się zagoić. I tak za każdym razem, gdy pisze, że kocha.


"Chwyć moją dłoń mocniej i powiedz, że to mi się śniło."






1 komentarz:

  1. Hej, wszystko w porządku? Trochę się martwię. Łatwo mówić, ale zamknij przeszłość, spróbuj porobić coś, czego nie robiłaś wcześniej, nie będziesz tyle o tym myśleć

    OdpowiedzUsuń