wtorek, 15 maja 2018

Dzień 2366.

Minęło już pół roku, a czuję się jakby to było wczoraj. Dużo się wydarzyło w tym czasie, niektóre sytuacje były niepotrzebne, do większości spraw mogłam się bardziej przyłożyć, postarać się. Wszystko co zrobiłam, mogłam zrobić lepiej. W ogóle mogłam ten czas lepiej wykorzystać, nie skupiałam się na sobie, nie zmierzałam w żadnym kierunku samorealizacji, zachowanie wewnętrznego spokoju i spójności stały się dla mnie obce tak samo jak ówcześni najbliżsi.
Wyrzucono mnie ze studiów, a został tylko rok do licencjatu. Choć po czasie zdałam sobie sprawę, że kierunek nie jest tym wymarzonym szkoda poświęconego czasu tym bardziej, że do końca zostało niewiele. Na pewno jeszcze wrócę na uczelnię, nie odpuszczę.

Teraz nic mnie nie trzyma. Wakacje coraz bliżej, a z nimi moje plany. Mam naprawdę zajebistą, dobrze płatną pracę, po miesiącu awansowałam, zajmuję się ekspedycją. Nie chcę z niej rezygnować, drugiej takiej na pewno nie znajdę. Lubię do niej chodzić, przebywać z ekipą. Codziennie poznaję wspaniałych ludzi z każdego zakątka ziemi, ciekawostki, różnice kulturowe jeszcze bardziej podsycają moją żądzę poznania świata. Na to trzeba więcej czasu niż sam urlop, do lipca muszę to przemyśleć. Coś czuję, że jak zawsze skończy się na tym czego nawet nie brałam pod uwagę, pod postacią czystego spontanu.

Poza tym. Minęło 1,5 roku odkąd nie ćpam, ostatnio miałam chwile zawahania jednak nic z tych rzeczy. Już swoje przeżyłam, nie ciągnie mnie do tego. Jedynie jaram często, w sumie to codziennie. Ale porównując do tego co było w liceum to jeszcze dużo mi brakuje. :')
Ogarniam wszystko na spokojnie, podchodzę z dystansem, powoli spłacam długi.
Ten rok jest ciężki, niestabilny.


P.S.  Lexis jest w schronisku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz