Pewna osoba mi napisała, że na siłę pcham się w związki bez perspektyw, które mnie niszczą, nie ustabilizowałam swoich myśli, życia, bo co? Bo boję się samotności? Nie zauważyłam, że w tym związku również jestem samotna, on mi nic nie daje.. Ja go biorę na poważnie i chcę aby coś z tego było, temu przynosi mi to masę nerwów, problemów, kłopotów. W wielu przypadkach osoba, na którą trafimy, jest po prostu useless. Nie radzi sobie ze sobą, tak naprawdę nie wie czego chce i nie jest w stanie nam zaoferować żadnej pomocy, opieki, bezpieczeństwa, żadnego wsparcia, a jedynie złudne poczucie wspólnoty. To co mnie spotyka teraz to żadne ani mądre, ani miłe rzeczy. Ciekawe, czy tym osobą, które są przy mnie, tak naprawdę zależy im.. ? Jestem samotna, na siłę szukam kogoś, wiążę się z osobami, nawet gdy nie są tego warte. Nie ma sensu to robić, trzeba samemu się wzmocnić, bo będąc z kimś, jeżeli ta osoba, nie będzie po prostu Ciebie wzmacniać totalnie robić wszystkiego dla Ciebie - nie wzmocnisz się, a będziesz cierpieć, przyniesie Ci to wiele problemów.
Co mam zrobić? Ta odległość pomiędzy mną, a Nim mnie zabija, jednak wiem, wiem, że go kocham. Może i zbytnio go koloryzuję, ale.. Związki traktuję zbyt bardzo do siebie, by bawić się uczuciami, by wiedzieć, że nic nie wyjdzie. Jeśli się w coś pakuję, to staram się by było to na długi czas.. Tylko temu wytrwałam cztery lata w męczarniach z moją pierwszą miłością. Boże, dodaj mi siły bym to wszystko zniosła.. Dla siebie, dla Niego. Proszę.
Mam coraz większy pociąg do ćpania, dwa tygodnie jestem czyściutka i idzie mi to na łeb, humory miewam okropne, na widok moich tabletek psychotropowych dostaję szału, ostatnio zjadłam ich 8 z myślą, że zadziałają na mnie jak DXM. >.<" Wytrwam, dam radę. Staram się. Jednak znów moje skłonności do picia wyszły na światło dzienne, grr. Nie będę. (Dodam, że odwiedził mnie na weekend ojciec, chuj z tym, że ciągle pije, zauważył moje picięte obydwie rączki. O mało mnie nie uderzył z gitary. = =)
Tak więc. Na razie dietę zawieszam, Ana mnie powoli od środka zaczyna zabijać buntuje się, że tak przecież nie można, jednakże nie ma sensu się męczyć. Odpocznę, zajmę się nauką, życiem. Wtedy znów zacznę dbać o nią, jak dbałam dotychczas. Będę was dalej odwiedzała, będę pisała notki jak mi idzie.
Podziwiam tego kto przeczytał, dziękuję z całego serca, to wiele dla mnie znaczy.
(Nie pogardzę również jakimiś radami, dobrym wsparciem.)
No cóż.. Nie wiem co napisać, z moim chłopakiem jest nawet ok.
OdpowiedzUsuńPoprzedni związek - tragedia.
Miał na mnie wyjebane, byłam nim zaślepiona. Kochałam go jak nikogo innego, znalazł sobie "dupę do ruchania" i tak to się skończyło. Chyba nawet na dobre mi to wtedy wyszło.
Mam nadzieję, że Tobie także się wszystko poukłada i wrócisz do nas z siłą i chęcią walki o swoje marzenia. :)
Powodzenia.
To będzie długie moja droga, bo dużo wymaga komentarza.
OdpowiedzUsuń"on ma wyjebane, ja mam." - Nie macie. Chcecie po prostu wywołać w sobie strach że Wam na siebie nie zależy i chcecie żebyście bardziej zwrócili uwagę na swoje potrzeby. Skądś to wyjebanie musiało się wziąć np z kłótni. Twoja przeszłość, brak akceptacji siebie, Twoje nałogi uczyniły z Ciebie twardy orzech do zgryzienia i nie każdego stać na takie poświęcenie. W związkach albo ludzie od razu do siebie pasują, albo dopasowują się do siebie drogą wyrzeczeń. Chcecie być razem? Musicie znaleźć własny język, albo musisz znaleźć kogoś kto będzie Cię kochał z wszystkimi wadami,
albo będzie takim zajebistym facetem, że dla Niego się zmienisz (Mam na myśli dobre zmiany - zerwanie z nałogami, zaufanie na 100%). Żyjemy teraz w bardzo ciężkich czasach, nie ma co liczyć na to że będzie żyło się "długo i szczęśliwie",
tylko trzeba znaleźć kogoś z kim będziesz wiedziała że On walczy o waszą wspólną przyszłość, a nie że On gdzieś wyjedzie za pracą, a Ty zostaniesz sama.
"W wielu przypadkach osoba, na którą trafimy, jest po prostu useless. Nie radzi sobie ze sobą, tak naprawdę nie wie czego chce i nie jest w stanie nam zaoferować żadnej pomocy, opieki, bezpieczeństwa, żadnego wsparcia, a jedynie złudne poczucie wspólnoty." Tu się z Tobą zgodzę. Nie można oczekiwać poczucia bezpieczeństwa i opieki od kogoś, kto sam ze sobą ledwo daje rady, bo nie będzie w stanie waszej dwójki "udźwignąć". Jednak może być tak że znajdzie się taka osoba, tylko że zrazimy ją sami do siebie na tyle, że Ona będzie myśleć o Nas "useless"
"Jestem samotna, na siłę szukam kogoś, wiążę się z osobami, nawet gdy nie są tego warte. Nie ma sensu to robić, trzeba samemu się wzmocnić" - Szukając kogoś na siłę tracisz energię. Pewnie masz kogoś kto jest dla Ciebie dobry i daje sobie rady z Tobą. Nie szukaj nikogo więcej, postaraj się żeby ta osoba Cię wzmocniła, bo jeżeli szukasz kogoś kto będzie Cię niósł przez życie na barkach, może być Ciężko i wątpię żeby zdrowo myślący człowiek się na to zgodził. Musisz być na tyle silna, żeby iść o własnych nogach, a Twój wybrany, ma iść ramię w ramię z Tobą i oświetlać Wam drogę.
"totalnie robić wszystkiego dla Ciebie" - Nie mogę się zgodzić, może dać bardzo wiele, ale nie wszystko, bo oddając Ci całego siebie może się zatracić, do tego jeszcze dochodzą inne czynniki jak np praca, wykształcenie. Ok jak to jest łatwa praca - polskie 8h i do domu, to ok, ale jak praca, albo szkoła wymaga czegoś więcej, to nie spodziewaj się kokosów, jednak nie znaczy to że partner nie będzie Cię kochał i się starał, a może właśnie pracą i nauką będzie wam torował lepszą przyszłość.
UsuńNie szukaj kogoś, kto będzie Cię kochał na siłę, ale kogoś kto by Cię kochał pomimo wszystkich problemów. Zawsze po jakimś czasie kurtyna opadnie i "ups, sorry ale takiego/takiej nie mogę Cię kochać". Według mnie Miłość nie jest czymś co przychodzi od tak sobie, bo jest chemia i w ogóle, ale na Miłość trzeba sobie zapracować, bo to cichy głos w sercu który mówi "Chcę żyć z Tobą i dla Ciebie", a nie "Chcę żyć z Tobą bo Cię potrzebuję", bo jesteś słodki, uroczy, znosisz złote jajka i wiem że przy Tobie będę szczęśliwa. Kochać trzeba pomimo wad. Ja jestem 4 lata po ślubie i
codziennie kłócę się z mężem o błahostki, ale to tylko błahostki, które nie odbiorą Nam tego, co wydarliśmy życiu. Nie zawsze jest cudne i kolorowo, ale w głębi serca wiem że On mnie kocha i pomimo wszystko będzie przy mnie, chciałoby się rzec mimo wszystko, ale wolimy nie próbować i On to samo czuje z mojej strony. Po prostu nie warto niszczyć to co już się ma, a jak już się ma to czemu nie spróbować by więcej? może nie będzie tak źle jak się Nam wydaje. Z mężem od zawsze miałam dobry kontakt i tak jakoś się sobie przewijaliśmy przez życie, ale gdzie byśmy i w jakich
warunkach byśmy się nie spotkali, to było Nam dobrze. Taka chwila ulgi. W końcu wyznał mi Miłość i od tego czasu jakoś pomału do przodu. Nie jest to Miłość idealna, ale jest taka jaka powinna być. Pełna oddania i wiary. Wiary. Tego chyba najbardziej brakuje teraz ludziom.
Mam nadzieję że moje przemyślenie i przykład nieco rozwieją Twoje wątpliwości. Pamiętaj jedno : Miłość przychodzi sama z siebie, ale jak już jest, to trzeba o Nią walczyć każdego dnia, bo jak nie to odleci niczym schwytana biedronka :)
Hmm rady ... jedna to taka że ślady po cieciu się najlepiej zakryć podkładem i długim rękawem( wiem własnego doświadczenia .
OdpowiedzUsuńA kolejna rada to pójść na długi spacer i przemyśleć wszystko co się dokoła ciebie dzieję i spróbować ułożyć sobie plan działania by zacząć wszystko od nowa oraz jeszcze jedna rada. Ciesz się nawet z małych szczęśliwych drobnostek , a świat może ci się wydać lepszy .
Trzymaj się :) I pisz częściej na blogu nawet jeśli coś nawalasz :)
Czesc kochanie ^^.
OdpowiedzUsuńNie wiem co myslec o sytuacji z chlopakiem. Jesli jest daleko, nawet bym nie zaczynala. jestes kobieta i masz swoje potrzeby, naturalne jest to ze ciagnie cie do tego. I hmmm, nawet jesli go kochasz, to to ze dalas calusa innemu, musi cos znaczyc.
Jedyna rade jaka moge Ci dac, to to, zebys sie nie zadowolala byle czym, jesli on nie daje Ci tego czego potrzebujesz, to nie ma sensu sie meczyc.
Ciężka sprawa... Wierzę, że dasz radę i z tego wybrniesz. Szczęście najważniejsze. Dajcie sobie czas.
OdpowiedzUsuńMusiałam zmienić adres bloga: http://bardzo-samotnie.blogspot.com/
Trzymaj się i nie poddawaj...
Miesiac temu rozstałam się z chłopakiem po ponad latach. Bardzo silne uczucie, nie sądziłam, ze kiedyś się ro wszystko rozpadnie. Jest mi cholernie cięzko, więc wiem co czujesz. Potrzebuję wsparcia... Odpisz na moim blogu jak mogę złapać z Tobą kontakt. Trzymaj się chudzinko!
OdpowiedzUsuń