Ciężko mi to poukładać. Nie pomyślałabym, że te uczucia legną w gruzach. W myślach dalej każdy spacer, picie do dna. Szósta rocznica obchodzona oddzielnie, to dla mnie trudny tydzień. Brnąć w to co zostało niejednokrotnie zniszczone i odbudowane na nieszczęściu, rozpaczy i bólu? Umrę z żalu. Z czasem ta miłość się potęgowała, jednak pojawiło się zbyt wielu ludzi, przez których się poróżniliśmy. Stąd moje obawy. Kontynuować to co trwa? Jego tajemniczość choć pociągająca przytłacza mnie. Boję się. Najlepiej by było, gdybym była sama.. Dlaczego muszę przez czyjeś decyzje najbardziej cierpieć? Być stawiana przed jebanymi wyborami, które zmienią moje życie na lepsze lub gorsze. Nie potrafię opisać tego co czuję, jestem wypłukana, nie mam siły by nad tym myśleć. Czy to w ogóle miłość? Przyzwyczajenie? A może zauroczenie? Mogę napisać, że jestem rozdarta między dwoma facetami, którzy mają dla mnie znaczenie ale to nie jest zbyt ekspresyjne. Wariuję, naprawdę. Im dłużej to trwa, tym bardziej brak mi chęci do działania. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, jestem zbyt słaba psychicznie, by podejść do tego racjonalnie.
Zasługuję na trochę miłości.. Ale wtedy zawsze zaczynają się kłopoty..
Gnębi mnie samotność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz