środa, 5 września 2012

Dzień 275. / zwierzenia cz.2


Ada skończyła 9 lat. Zdążyła przeprowadzić się dwa razy, mieszkali i rodzinnego domu taty, a później znów wrócili do Rybnika. Jej matka miała już dość wszystkiego nie było dnia bez picia, kłótni, policji. Nie mieli pieniędzy, zadłużyli dom na pięć tysięcy złotych, później odcięli prąd i gaz. Jej córka musiała być skazana sama na siebie, była głodowana, zaniedbana, znikała w oczach, podejrzewali anoreksję. Rodzice tłumaczyli się, że zaczęła chorować, temu wymiotuje i chudnie. Durnie chyba uwierzyli. A ona sama nie wiedziała co jej jest.
W tym samym roku Kasia chciała odejść z Adą od ojca, niestety nie było to łatwe. Uciekły, błąkały się od meliny do meliny, bały się wrócić do domu, ale w końcu musiały. Skończyło się na tym, że ojciec znalazł ich w barze kilka bloków dalej, zaciągnął siłą pod dom. Kazał iść Adzie przed nimi. Posłuchała, tyle, że schowała się za blokiem i patrzyła na to jak jej mama dostaje kilka razy podrząd z pięści w twarz. Na szczęście udało się jej uciec, pobiegła za nią, prawie wpadła pod auto, ale to było nieważne. Bała się o matkę chciała tylko być przy niej. Do czasu aż jej tata nie wyjechał do warszawy mieszkały u znajomego. Ada bardzo go lubiła, był zabawny, miły i troskliwy. Opiekował się nimi przez cały ten czas. Wtedy naprawdę poczuła jak to jest mieć dobrego ojca. Marzyła, by nim był Grzegorz, chociaż wiedziała że to niemożliwe.
Pamięta, że po jakimś czasie gdy tata wrócił, spotkali się wszyscy w jego rodzinnym domu. Wtedy siedząc na schodach, matka powiedziała jej, że rozchodzą się i zostaje z Grzegorzem. Ucieszyła się, myślała, że jej marzenie naprawdę się spełniło i od teraz wszystko będzie piękne, nie będzie czuła się nigdy źle. Przeliczyła się. Wrócili do starego domu, gdzie nie było już prądu ani gazu. Matka dalej piła. Przestała pracować, teraz zarabiał na nich Grześ, który też czasem wchłaniał alkohol jak gąbka. Ale nie zawsze. Nie przeszkadzało to przynajmniej Adzie aż tak bardzo jak kiedyś. Mimo, że wypili, byli weseli, śmiali się, wygłupiali. Nawet z nią. Myślała, że to wszystko co złe minęło, ale po czasie przekonała się, że szczęście nie jest jej dane. Musiała uciec z domu. Nie wytrzymała. Siedziała zamknięta przez trzy dni w domu, bez jedzenia, sama. W ciemności, której tak bardzo się bała, że wyłoni się postać taty z siekierką lub nożem, którą straszył mamę. Że ją zabije. Już w wieku dziewięciu lat miała strasznie zniszczoną psychikę. Do dziś się czasem boi ciemności, boi gdy ktoś podniesie na nią głos, rękę. Ma problemy z wyrażaniem uczuć, a może nawet ich nie ma. Czuje tylko lęk. Przed światem, przed samą sobą.
Ucieczka się udała. Wyjechała do ojca który mieszkał 60km od niej. Dalej pił, ale teraz się go nie bała, czuła, że tylko tak mogła uniknąć tego co może ją czekać w domu przy matce. Nie żałowała, że zaufała tacie. Z czasem bił ją coraz mniej, czasami pokrzyczał, ale nie katował już jak kiedyś. Starał się o przyznanie mu władzy rodzicielskiej o alimenty. Mimo astmy, chorych nóg i kręgosłupa chodził 2 razy dziennie po 10+ km po urzędach gdyż nie chciał pożyczać od nikogo pieniędzy na autobusy. Podjął się pracy.
Ada obecnie ma piętnaście lat, dalej mieszka z ojcem, niestety dalej pije ale dzięki pracy ogranicza się, czasem go ponosi ale stara się hamować gniew. Jej matka spodziewa się córeczki, może dzięki tej ciąży wyjdzie z nałogu, oby. Wybaczyła wszystko rodzicom, kocha ich ponad wszystko, wierzy, że nie chcieli by takie były jej najpiękniejsze lata dzieciństwa którego nigdy nie miała, ciężko jest mieć rodziców alkoholików.
Z opisu powyżej można się domyślić, że jest to kawałek z mojego  dzieciństwa, gdzie pominęłam wiele rzeczy, ale z czasem opiszę wszystko.

3 komentarze:

  1. Miałaś bardzo trudne dzieciństwo i to jest bardzo przykre..Bardzo dużo przeżyłaś złego, ale mam nadzieję, że z czasem będzie tylko lepiej.!

    OdpowiedzUsuń
  2. też miałam trudne dzieciństwo...może nie tak jak Ty, ale nie da się mierzyć wszystkich tą samą miarą...
    Chodzi mi o to, że ja tez pamietam o wszystkim co mi się przytrafiło, chociaż inni o tym zapomnieli...ja nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://needcontrol.blox.pl/html18 września 2012 20:37

    To co napisałaś, jest straszne. Szybko musiałaś dojrzeć po takich przeżyciach. Mam nadzieję, że mimo destrukcyjnych zachowań jakie podejmujesz, dzięki swojej wrażliwości i mądrości życiowej czeka Cię spokojna przyszłość. Może wystarczy tylko nie katować się aż tak i nie zatruwać. Wiem, że to trudne, bo to ćpanie...jest jak znieczulenie. A utrata kilogramów daje poczucie kontroli nad własnym życiem i ciałem.
    Jednak z czasem może wyrobisz sobie system, w którym nie będziesz musiała robić tego kosztem utraty zdrowia.
    Mam nadzieję, że znajdą się wokół Ciebie ludzie, którzy dadzą Ci poczucie bezpieczeństwa i pomogą pokochać siebie samą.

    OdpowiedzUsuń