środa, 10 sierpnia 2022

Dzień 3934.

Hej. (: Zniknęłam prawie na dwa lata ale wróciłam i mam się całkiem dobrze!


Krótko wyjaśniając - od ostatniego posta miałam doła i po prostu przestałam pisać. Depresja przeżarła mnie do tego stopnia, że partner wysłał mnie na psychoterapię. Po ok. 3 miesiącach zrezygnowałam z niej, bo nie złapałam kontaktu z terapeutką, nie potrafiłam się przed nią otworzyć. Wzięłam znów sprawy w swoje ręce - zapisałam się na prawo jazdy, zajęłam się sztuką i nauką. Końcem zimy zmieniłam pracę, bo chciałam spróbować czegoś nowego.. a w czerwcu byłam już we Frankfurcie nad Menem. :D Miałam szczęście, że udało mi się szybciej skończyć praktykę i korzystając z okazji, pojechaliśmy z teściową do Niemiec. Szybko znaleźliśmy pracę blisko domu, a mimo znikomej znajomości niemieckiego, miałam flashbacki i dawałam radę. Problemem okazał się szwagier, który dealuje w okolicy. Jego system to 2 tyg. spania - 2 tyg. ćpania. Nie pracował, nie płacił, nie sprzątał, a tylko dokładał obowiązków innym. O ile wraz z partnerem mieliśmy do niego neutralne podejście o tyle teściowej siadało na nerwy. Były w tym czasie wzloty i upadki ale na szczęście bez większych ekscesów. Nasz pobyt w Hesji przerwały covidowskie obostrzenia, a szkoda, bo polubiłam to miasto mimo ogromnej fali bezdomnych i ćpunów, którzy są w każdej uliczce, czy to centrum, czy na obrzeżach. Wszędzie były wymagane testy, (nie szczepienia), aktualne dzienne testy. Nieważne czy zaszczepiony czy nie (ciekawa jakie teraz podejście do tematu ma Chmurkozord, który obraził się na mnie przez lekceważenie obostrzeń). 

Po powrocie do Polski nie było kolorowo. Zamieszkaliśmy w moim domu rodzinnym z tatą i jego nową partnerką, a pracę znaleźliśmy dopiero dwa miesiące później, końcem stycznia b.r.. Mimo szczerych chęci pomocy ojcu wyjścia z alkoholizmu, On sam nie wykazał żadnych. Ba, w drugi dzień pracy którą mu załatwiliśmy dostał padaczkę alkoholową i wypisał się na własne żądanie ze szpitala. W kolejny dzień wyrzucił kurom mój obiad, bo "był niedobry". Z Matysem chwilę wcześniej wydaliśmy ostatnie pieniądze na opał, by było ciepło w domu, by zrobić pranie czy umyć naczynia w ciepłej wodzie. Chłopak stanął na głowie, by załatwić węgiel i drzewo z deputatu znajomych, a ten w czasie, gdy byliśmy w pracy, tylko chlał i spał, utrzymując minimalną temperaturę w piecu. Miarka się przebrała i pożyczyliśmy kasę od przyjaciela, by wynająć mieszkanie. Niestety w dniu w którym zarezerwowaliśmy lokal odwiedził nas mój wujek, który dowiedziawszy się o zachowaniu ojca i sytuacjach które nas spotkały nie omieszkał się dopuścić rękoczynów. A mój poszedł za nim. Tą noc spędziłam na komisariacie, a poranek na wytrzeźwiałce. Kłóciłam się z policjantami, których bardzo dobrze znam z interwencji domowych właśnie ws. taty, ale fakt faktem w tej sytuacji to On był poszkodowany. Policja wszczęła postępowanie z urzędu wobec naszej trójki. Niewiele myśląc,  wzięliśmy adwokata. Nie mogłam dopuścić, by mieć jakikolwiek wyrok. To musiało skończyć się unieważnieniem. Tak też się stało - biegły wyraził o nas pozytywne opinie. Wyprowadziliśmy się razem z psinką Isią, szkoda mi było patrzeć jak ten głodzi zwierzęta, bo nie ma pieniędzy, by kupić karmę. Duduś jest już bardzo stary ma ok. 22 lata i nie dałabym rady nauczyć go życia w mieście. Będąc w Niemczech pisałam do fundacji, wysyłałam zdjęcia psiaków, które podsyłała mi ciocia ale uznali, że z takiego domu psów wziąć nie mogą. Tylko policja mogła wypisać mandat, że psy biegają samopas. Mandat, którego i tak by nikt nie zapłacił, a psy dalej by biegały po głównej drodze. 
Obecnie jestem 3 tygodnie po wakacjach, a dalej mam mega naładowane baterie. Wybraliśmy się spontanicznie na stopa do Rijeki. Tam spędziliśmy 10 dni śpiąc w opuszczonej budowie. Na całej trasie spotkaliśmy przecudownych ludzi! Wyprawa uświadomiła nam na 100%, że za rok, gdy skończę studia chcemy jechać gdzieś dalej i na dłużej. Ja, jak to ja - planuję tylko przyszły miesiąc, bo zmienia się u mnie jak w kalejdoskopie. 

Często myślę o założeniu rodziny ale czasy i warunki są coraz gorsze. Jedno jest pewne - kocham mojego chłopaka i dziękuję Chmurce, że poświęcił swoje uczucia dla mnie. Dziękuję Marku, jestem bardzo szczęśliwa.

Pierwszej nocy spotkaliśmy stopujących Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz