niedziela, 16 września 2012

Dzień 286.


Przepraszam, że nie pisałam, nie miałam ochoty. Cały ten tydzień był popierdolony, chodziłam zła i smutna. Może dlatego, że brakuje mi DXMu, w końcu ciągle o nim myślałam.. Chciałam iść do apteki kupić Acodiny, ale za każdym razem, gdy koło niej przechodziłam coś mnie zatrzymywało. Nie miałam odwagi tam wejść. Mam się z tego cieszyć, czy płakać ? Nie wiem. Jestem szmatą która naprawdę nic nie wie. W sumie patrząc w przeszłość, nawet mile wspominam czasy, gdy po kilkunastu tabletkach i dwóch godzinach stawałam się psycholem/artystką/księżniczką z odchyłami. Teraz już po tej samej dawce tego nie ma, nie czuję już tej miłości do świata i ludzi. Ale jednak jest to dla mnie kilka godzin w których mogę być wolna. Trochę to głupie, z jednej strony chcę z tym na zawsze skończyć, boję się, że przerodzi się to w rutynę, a z drugiej jestem strasznie pewna siebie, mam wenę twórczą, gadam o głupotach i mi z tym naprawdę dobrze. Związek z tym panem jest popierdolony, czas w końcu wybrać tyle, że nie jest wcale łatwo gdy wpierdalam się na siłę w to co mnie niszczy. Kontynuować znajomość i kupować tabsy w sklepie ? Może zacząć znów pić, zatapiać myśli w kieliszku wódki ? Nie mając alkoholu czuję w sercu pustkę, tak samo jak z Dekstrometofranem. Wiem, że to wszystko nie ma sensu, i chciałabym skończyć z tym ponieważ ja na DXMie to nie ja, a świat jest często nierzeczywisty, jestem zwykłym tworem jakim się stałam pod jego wpływem. Podobno człowiek się potrafi zmienić, ale musi tego chcieć. To dalej nie jest takie łatwe, chcę a i tak nie potrafię. Wspomnienia rozwalają moją głowę i nie radzę sobie z niczym, uciekam do używek i żyletek, później nie śpię w nocy, bo wiele rzeczy nie daje mi spokoju. Jestem tak naprawdę zamknięta dla ludzi, boję się ich, chciałabym gdzieś wyjechać, w jakąś dziurę, nieważne gdzie. Nie chcę się znów czuć tego potwornego strachu, że mogę zostać zraniona, niezrozumiana. Umrę z braku miłości, moja dusza zabłądziła, uczucia wygasły, zamknęłam się w sobie i straciłam coś ważnego. Doceniajcie swoich bliskich, ja już nie mam nikogo.
Musiałam się wyżalić że nie daje sobie z tym rady.

Waga: Równe 43 kg. Tyję i chudnę, może jakaś choroba mnie bierze..

5 komentarzy:

  1. Och, przestań, wcale nie jesteś szmatą!
    Ja też nie potrafię się zmienić.. Brak mi sił..

    Mieszkam jakieś 20km od Rybnika,a Ty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Można by.. Ale jak trochę schudnę, teraz byłoby mi wstyd. Ale z tym jak zawalam to może być nigdy.. Ja pierdolę, muszę się ze siebie wziąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam takie cholerne wahania nastroju, że szkoda gadać. Raz jest zajebiście, śmieję się i wygłupiam, a minutę później złość, płacz i żyletka w ręce. Musimy się spotkać w trójkę, mieszkamy tak niedaleko, więc szkoda to marnować.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestań.. Ja czuję się jakbym miała 200 =.=

    OdpowiedzUsuń
  5. Na GG napiszę Ci gdzie mieszkam, ale to później bo teraz się uczę. ;]

    OdpowiedzUsuń