Jane Vivre - mam 152 cm wzrostu, więc 42 kg to nie jest wystarczająco mało. Racja, mam niedowagę, ale to nie znaczy, że jestem wychudzona! Popatrz na moje zdjęcia to sama zobaczysz jak wyglądam i przyznasz mi rację. Przy 37 kg miałam dalej lekko odstający brzuszek a uda dalej były zbyt wielkie. Może mam obsesję, ale cholera, wiem co widzę ja i inni.
Na pytanie czy przeraża mnie śmierć - przeraża, okropnie mnie przeraża, już nie raz zapłonęłyby znicze nade mną. A dlaczego? Próby samobójstwa, nawet ojciec chciał mi podciąć żyły, wyrzucić z szóstego piętra; miałam wypadek samochodowy. Jednak chciałabym wiedzieć co jest tam po "drugiej stronie", czy jest lepiej niż tu.
Jane, pisząc "(...)I że masz tyle kłopotów... Że tyle musisz znieść." odczułam cholerny sarkazm. Wiesz jak to zabolało? Nie, nie wiesz. Bo nawet nie raczyłaś zapewne dowiedzieć się czegoś więcej o mnie, tylko pochopnie wystawiasz opinię - naście lat, gówniara, co może wiedzieć o życiu. - Mylisz się.
Chciałabym się otrząsnąć i zacząć normalnie żyć jednak jak? Czy po latach ćpania, picia, cięcia się i głodowania można jeszcze samemu próbować z tego wyjść? Może i tak, ale Ana zbyt bardzo mną zawładnęła, jestem jej poddana, a z każdą dawką DXM'u czuję się jak w niebie, więc po co przestawać, skoro te dragi są dla mnie jak lek na całe zło, a spływająca krew uchodzi ze mnie wraz z całą agresją, którą żywię dla każdego. Przecież nienawidzę siebie, nienawidzę swojego ciała, nienawidzę większości ludzi którzy są dookoła mnie.. Nie chcę tak żyć, ale zmieniać się nie mam także dla kogo, w sumie czy mogłaby się znaleźć taka osoba, dla której wywróciłabym swoje życie o 180* ? No nie wiem, stałam się nieufna.
◦ Każdy dzień coraz bardziej ciąży.
◦ Łzy stają się coraz boleśniejsze.
◦ Tlen każdego dnia dusi bardziej.
◦ Dla siebie już dawno nie istnieję.
◦ Szczęście nie jest możliwe.
◦ Zostało tylko samozniszczenie.
◦ Co z tego, że jeszcze tu jestem?
Rzygam dalej.
Za kogo Ty mnie masz? Teraz to ja odczułam sarkazm. Może i nie wiem o Tobie wszystkiego, ale czytając Twoje posty można mniej więcej zrobić przekrój osobowości. Wybacz, ale wkurwiają mnie nastolatki, które mówią o śmierci w taki łatwy sposób. Lub same do niej dążą. Ty nie jesteś taka jak one, DUŻO musisz znieść, i Twoje zagubienie się, ucieczka w dietę i w inne rzeczy przed problemami jest zrozumiałe. Ale mimo wszystko, boli mnie, kiedy ktoś nie szanuje życia. Bez względu na to, czy ma problemy, czy nie.
OdpowiedzUsuńOskarżasz mnie o wystawiania opinii, a ja tego nie zrobiłam, Ty za to tak. Powtórzę: zdaję sobie sprawę z Twoich problemów, czytam Twojego bloga. Ale pomyśl, ilu ludzi chciałoby żyć, a nie może? Powinno się dbać o swoje życie.
Ja też kiedyś taka byłam. Mam za sobą kilka prób samobójczych. Ale teraz, z perspektywy czasu widzę, jak bardzo się myliłam.
Pamiętaj, ze każdy człowiek ma problemy. Nawet jeśli Ci się wydaje, ze ktoś jest szczęśliwy, to często są to tylko pozory.
Masz prawo do życia. Twoje życie należy do Ciebie. Ty o nim decydujesz. Jak chcesz być szczęśliwa to bądź, bez względu na to, co się dookoła Ciebie dzieje. Weź sprawy w swoje ręce. Szanuj to, że możesz żyć.
Też dodam posta, odnośnie wartości życia. Już niedługo :D
Pozdrawiam :*
Oczywiście, że można wyjść samemu. Jednak z pomocą jest łatwiej. Pytasz dlaczego spróbować? Żeby nie umrzeć, przyznałaś się, że Cię to przeraża, ale nie robisz nic żeby tam nie trafić. Wręcz przeciwnie - robisz wszystko żeby jednak się przekonać. Zmień ludzi wokół siebie, zmieniaj nawyki, zacznij żyć
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja notka dała Ci wiele do myślenia, miałam taką nadzieję... :)
OdpowiedzUsuń