piątek, 21 czerwca 2013

Dzień 562.

Byłam wczoraj w szpitalu, postanowiłam się zabić, miałam już dość kłamstw, alkoholizmu, samotności. Wszystkiego. Przedawkowałam narkotyki, "na szczęście" dzięki mojemu przyjacielowi mnie odratowali, gdyby nie on nie żyłabym. I tak tyko 2/10 moich znajomych by naprawdę rozpaczało, ludzie nie mają serca, nie posiadają uczuć in this hospital for souls. W nocy dostałam epilepsję przewróciłam się, głową uderzyłam o chodnik ale przypadkowy kierowca się zatrzymał, zawiózł mnie do szpitala, gdyby nie on nie wiem czy M. by dał sobie ze mną radę.
Znów się zawiodłam na rodziców, w największych chwilach mojego życia, gdy ich potrzebowałam, jeden na drugiego cięty, a w cztery oczy nie potrafią sobie nic powiedzieć. Kolejny raz, gdy przyjaciele zastępują mi rodzinę.. Z najbliższych pozostały mi babcia i ciocia, już nawet kuzyn nie chce mnie znać.
Czy tak trudno zrozumieć, że ja sama nie daję sobie rady z takimi rzeczami, gdy rodzice świadomie mi niszczyli marzenia przed oczami, gdy zaczynałam je realizować..
Może jeszcze nie teraz na mnie czas, ale odejdę stąd, na pewno..

Idę na odwyk.

2 komentarze:

  1. Diewczyno to wszystko się czyta jak scenariusz jakiegoś dramatu. Idz na odwyk, tam tobie pomigą ludzie, ktorym bedzie zalezec na tym, abys wyzdrowiała. zacznij też jeść takie wyniszczanie organizmu alko i narko i dodatkowo brak pozywinia to codzienna proba samobojcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. "in this hospital for souls" - BMTH ?
    Odwyk w Twoim przypadku to najlepsze wyjście. Trzymam mocno kciuki ,że będzie lepiej :*

    OdpowiedzUsuń