niedziela, 15 września 2013

Dzień 648.

Zepsuł mi się laptop, mama przeczytała mój stary pamiętnik i przypomniała sobie o tym co kiedyś robiłam, gdy z nią nie mieszkałam, dowiedziała się, że piję senes. Wszystko chuj strzelił, a było już tak dobrze. Nie jadłam dopóki pojawił się okres, trzymałam się głodówek i szkoły.. Teraz nie mam na nic siły, mama od 2 dni pije, w domu sypiają różni ludzie, jestem umoralniana, sprawdzana, matka mi mówi, że ciągle kontroluje moje ręce, że nie będę się odchudzać i zrobi ze mną porządek, "jesteś u mnie, a nie u babci". Serio? Wolę być tam, niż tu. Czuję się 24/7 obserwowana, nawet spokojnie nie mogę wyjść do łazienki, bo już coś podejrzewają.

Powtórzę to znów.. - nienawidzę mojego życia, przeklinam wszystkich którzy próbowali mnie ratować, czy to takie trudne do pojęcia, że jak ktoś planuje samobójstwo to nie chce tutaj być? Po chuj na siłę mnie tu trzymają, to największa kara jaka mnie mogła spotkać - żyć dalej.

S. mi ciągle powtarza, że teraz jestem piękna i zdrowa, żebym zaczęła akceptować siebie, przy 36kg będę schorowana, słaba, będę wrakiem człowieka a w moich oczach i tak nie będę nigdy idealna.  -  Ma rację, ja to wiem, ale gdybym była taka wspaniała jak mnie opisuje to dlaczego nie potrafię znaleźć blisko faceta moich marzeń, tylko męczę się dalej z M., który wyjdzie dopiero za 10 miesięcy.. On się zmienił, nie jest taki jakiego go poznałam i kochałam.. Teraz jest zwykłym skurwielem, powiedziałam mu to.

W sumie może i znalazłam kogoś, ale nie wiem o tym. To wszystko przez to, że nie rozróżniam uczuć, nawet nie potrafię ich ukazywać. Boże chcę się zapaść pod ziemię, nawet nikt mnie nie potrafi zrozumieć, jak ja nie chcę istnieć, chcę zniknąć, a żeby nikt o mnie nie pamiętał. Cokolwiek, jest mi wszystko jedno byleby mnie tu nie było. ;/

Może powinni mnie zamknąć na oddziale zamkniętym?

3 komentarze:

  1. Twoje życie jest takie jakiego często się u siebie obawiałam. Nie będę usilnie dodawać Ci otuchy bo sama nie widzę tu sensu życia. Zawsze nienawidziłam psychologów którzy myślą stereotypowo, że śmierć jest złym rozwiązaniem. No tak, lepiej żyć w cierpieniu z nadzieją która nigdy się nie spełni podczas gdy każdy dzień jest koszmarem. Daje Ci wolną rękę i zrozumienie. Cokolwiek postanowisz, jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś zastanawiałam się co zrobić by umrzeć bezboleśnie i żeby nikt nie mógł mi pomoc.
      las daleko od domu - gesty obszar daleko od ścieżki - późna pora dnia (ciemność i brak kogokolwiek w lesie) - dwa opakowania tabletek nasennych zużytych hurtem. wprost zjedzonych. pogryzionych i zapitych butelką wody - nadchodzący sen kojący cały ból istnienia.

      Kiedyś tak zrobię.

      Usuń
  2. Nie wiesz co mowisz. A co jak tabletki nasenne nie zadzialaja i pozniej pozostaniesz 'warzywkiem'? Interesuje Cie takie zycie? Nie sadze. powiem szczerze,ze tez nie mialam w domu kolorowo,ojciec alkoholik,mama zmarla jak mialam 10lat,opieka nad siostra niepelnosprawna od 10lat,az przyszedl taki moment ze znalazlam sie w domu dziecka. Ale to nie powod do tego by myslec o smierci. Trzeba zyc dalej,nie poddawac sie!

    OdpowiedzUsuń