Rzygam ciągle, bez skrępowania czy jestem u siebie, czy nie. Mam to gdzieś. Jutro, edytuję posta i dopiszę ile ważę. Boję się, ale kurwa od czegoś muszę zacząć.
Chcę się znów zakochać szczęśliwie.
EDIT: Waga - 42,1 KG - chyba się zepsuła, albo zatrzymała mi się woda i teraz mam ten najgłupszy okres postoju.
EDIT: Waga - 42,1 KG - chyba się zepsuła, albo zatrzymała mi się woda i teraz mam ten najgłupszy okres postoju.
Skończ z ćpaniem i piciem, tylko na tyle Cię stać? Jesteś warta więcej niż kilka tabletek i butelka wódki. Masz w okół siebie przyjaciół, pozwól im sobie pomóc i pokarz że Ci zależy (pewnie boisz się tego) bo może gdy będziesz potrzebowała poważniejsze pomocy może już ich nie być. A o Miłość się nie boj,ta prawdziwa nie pcha się z Tobą do łóżka, tylko cierpliwie czeka, po tym ja poznasz gdy ktoś będzie probował Ci wmowić że Cię kocha.
OdpowiedzUsuńo matko jak chudo...
OdpowiedzUsuńJaką masz malutką wagę, aż ci zazdroszczę i jestem pełna podziwu twojej wytrwałości. Myślę, że jeśli osiągnęłaś już tyle 36 kg nie będzie żadnym problemem. Trzymam za Ciebie kciuki i jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, mam nowy blog i szukam wsparcia
http://darknessmotions.blogspot.com/