sobota, 24 maja 2014

Dzień 900.

Wszystko szlag trafia, całe nowe życie znów się sypie.. Chyba być szczęśliwą nie jest mi dane, nigdy nie byłam i raczej nie będę. Dalej się siebie wstydzę i nie akceptuję, boję się pokazać nawet własnemu chłopakowi, każę mu się odwrócić albo wychodzę, kłócimy się już o wszystko, dziś chce ode mnie wyjechać.

Przeklinam dzień kiedy mi nie wyszło, chciałabym by to był już koniec mojej męczarni, odejść gdziekolwiek byleby poczuć się jak małe dziecko nieskażone złem tego świata, zapomnieć o tym, że nigdy nie czułam się przez kogoś w stu procentach akceptowana, nawet na to nie liczyłam, bo na starcie wiem, że to niemożliwe, gdy wszyscy kochają kobiety o zgrabnych nogach, pięknym brzuszku, jędrnych, dużych piersiach i gładkim, delikatnym ciałku, czego ja w ogóle nie posiadam, a w szczególności ostatniego atutu.

Mogłabym jedynie nadrobić chudym, lekkim ciałem i chyba tak zrobię, tylko bez pomocy narkotyków, jedynie dzięki silnej woli jak to było za pierwszym razem.

Wczoraj miałam okropne wyrzuty sumienia że zjadłam całą paczkę ciastek na raz, więc poszłam rzygać. Czułam się bosko. o/

6 komentarzy:

  1. Smutno mi gdy czytam jak się ze sobą męczysz. Bo sama mam podobnie. Myślałam ze tylko ja mam takie jazdy.

    OdpowiedzUsuń

  2. Sweetblog-IPatka.blogspot.com I proszę o komentarze. Pozdrawiam. Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam czasu na zaglądanie do innych i również nie proszę nikogo by wchodził tutaj, to sprawa indywidualna. Ten blog to mój pamiętnik, a nie koncert życzeń. Przepraszam oraz pozdrawiam.

      Usuń
  3. jesteś malutkim nieidealnym człowieczkiem więc albo bedziesz chuda i naćpana i fujjj zerzygana albo normalnie se zgrubniesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mycha napisz coś znowu. Nic nie piszesz więc chyba mogę spać spokojnie? Tęskni mi się bardzo. Ja mam grypę, mam za dużo czasu na myślenie, obecność Wioli wcale nie pomaga, wręcz przeciwnie. Znów nie wiem co ze sobą zrobić. Ściskam mocno i brakuje mi nas.

    OdpowiedzUsuń