
Hm.. Minęło już 1,5 roku odkąd nie biorę piguł, rok bez fety. Za sprawą osoby, która teraz nieświadomie chce mnie w to wciągnąć z powrotem. Podświadomie sama chcę spróbować ale z miejsca zastępuję te myśli. Prosił mnie bym pomogła mu z tym skończyć, a co wieczór błaga bym nabiła chociaż jedną lufkę. Przecież tak się nie da żyć. Podjęłam się tego wyzwania ale z dnia na dzień będzie mnie to przerastać. Jak można się doprowadzić do takiego stanu? Lęki, zaburzenia nastroju, depresja, nerwica i fazy na czysto..
To nie jest osoba, którą pokochałam. Miłe słowa wypowiadam przez zęby, a gdy pyta czy go kocham, zmieniam temat. Ciekawe, co ja właściwie czuję? Nie mam takiej ogromnej radości jak kiedyś, gdy wyczekiwałam aż wróci z pracy, wszystko tak jakby się wypaliło. Mam nadzieję, że nie jestem z nim tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia. Dam nam jeszcze trochę czasu, wtedy będzie już wszytko wiadome.

Co do diety. Ostatnio nie biegałam, jarałam i wpierdalałam oporowo. Muszę koniecznie to zmienić, niedługo lato, basen. Zamiast ładnie wyglądać będę zbierała tłuszcz żeby mi się spod stroju nie wylewał. -.- Trzeba się ogarnąć, zdrowo jeść, ruszyć dupę i dbać o siebie!
Strzelam że ważę gdzieś +/- 42,5 kg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz